tak więc zsiadłam do maszyny. dokończyłam to co od dawna odkładałam. nie było tego dużo ale jak rozłożę swoje krawieckie szpargały a wokół krążą dwa małe drapieżniki które tylko patrzą co by tu sobie wziąć co się im przyda itd... to zazwyczaj znalezienie czegokolwiek co sobie przygotowałam trwa nieco dłużej niż zwykle. i by tylko mieć spokój pozwalam im grzebać w moim kartonie gdzie wszystko trzymam bo i tak wciąż mam tam bałagan...a każę im tylko wszystko odłożyć z powrotem
w pierwszej kolejności była opaska.
szyta już jakiś czas temu ale chciałam jeszcze zrobić jakiegoś kwiatka czy coś...
znalazłam kokardkę chyba od jakiejś opaski i ruch poszedł klej na ciepło...
wystarczyło tylko dokleić..
miała zrobić jakąś minkę i proszę co wymyśliła....
a później tak się dziewczyny rozchichrały ,,, że nie było szans na normalne zdjęcia:P
i sprawka Roksany:
ale zdjęcie najlepsze!!!!!
dla Lilki uszyłam również pasek. obiecałam go jej już wtedy gdy szyłam pierwszy i był za duuuuży dla niej...
a kilka dni temu zostały mi fajne fioletowe resztki z prześcieradeł więc postanowiłam je wykorzystać
znalazłam też sztywny tiul
najgorzej nie wygląda prawda????? Lilianka zadowolona i od razu go zdjęła by mieć "do szkoły i na wyjazdy a nie w domu by zniszczyć..." moja kochana tak to ujęła!
Roksance odświeżyłam "naszyjnik"
popruła się nitka...
oczywiście minka...:D
a na koniec ze starych koszulek zrobiłam bransoletki
jedna z warkocza a druga miał wyjść kłos...
ale są inne, takie jakich dziewczynki jeszcze nie mają:P
na dziś to już koniec...
teraz szykuję się na nauszniki znalazłam na pewnej stronie świetny tutorial... ale czy mi się uda????
sama jestem ciekawa
do następnego razu pa!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz