Dobrze że mam resztkę starych zdjęć których jeszcze nie powklejałam na bloga.
jesteśmy z dziewczynkami na wakacjach, moja mama w sumie ma maszynę i chciałam nawet na niej coś dziś uszyć (tknęło mnie na lalki), ale ściegi mi uciekają , nie potrafię na niej szyć.
chodzę zła bo mam czas i mogę coć zrobić a tu lipa!
zresztą igły jakieś nie takie, same grube...mało nici... no ale się nie dziwię że jest tu tak skromne wyposażenie, bo tyle co ona szyje...
torbę na rower uszyłam z myślą o naszych może i krótkich wycieczkach ale Lilia to non stop głodne dziecko , i żebym to ja nie musiała brać prowiantu w reklamówkę... dostała swój "koszyk"
praca dużo czasu nie zajęła. teraz myśląc zrobiłabym to łatwiej
chcąc usztywnić torbę wzięłam siatkę taką co się kładzie na elewację. zamiast wyciąć jeden kawałek i włożyć w środek na około koszyka, utrudniłam sobie wkładając 1kawałek z przodu a drugi z tyłu. i tak oto boki i spód zostały miękkie i nieusztywnione... ale jakoś tak wygląda. jak już pisałam gdzieś wcześniej i tym razem wiem jakie błędy popełniłam i wiem czego nie robić poraz drugi(mam nadzieję)
no dobra czas na zdjęcia
niestety materiał pocięty w kawałki bo to resztki bluzki i sukienki... a Roksana zła że zniszczyłam jej suknię (choć i tak leżała całą zimę i ani razu jej nie miała...)
środek
przód
tył na rzepy by do kieronicy zapiąć
i tak wygląda w fazie końcowej:D
rower od razu wyjechał na przejażdżkę a w torbie oczywiście przytulanka...:D
jesteśmy z dziewczynkami na wakacjach, moja mama w sumie ma maszynę i chciałam nawet na niej coś dziś uszyć (tknęło mnie na lalki), ale ściegi mi uciekają , nie potrafię na niej szyć.
chodzę zła bo mam czas i mogę coć zrobić a tu lipa!
zresztą igły jakieś nie takie, same grube...mało nici... no ale się nie dziwię że jest tu tak skromne wyposażenie, bo tyle co ona szyje...
torbę na rower uszyłam z myślą o naszych może i krótkich wycieczkach ale Lilia to non stop głodne dziecko , i żebym to ja nie musiała brać prowiantu w reklamówkę... dostała swój "koszyk"
praca dużo czasu nie zajęła. teraz myśląc zrobiłabym to łatwiej
chcąc usztywnić torbę wzięłam siatkę taką co się kładzie na elewację. zamiast wyciąć jeden kawałek i włożyć w środek na około koszyka, utrudniłam sobie wkładając 1kawałek z przodu a drugi z tyłu. i tak oto boki i spód zostały miękkie i nieusztywnione... ale jakoś tak wygląda. jak już pisałam gdzieś wcześniej i tym razem wiem jakie błędy popełniłam i wiem czego nie robić poraz drugi(mam nadzieję)
no dobra czas na zdjęcia
niestety materiał pocięty w kawałki bo to resztki bluzki i sukienki... a Roksana zła że zniszczyłam jej suknię (choć i tak leżała całą zimę i ani razu jej nie miała...)
środek
przód
tył na rzepy by do kieronicy zapiąć
i tak wygląda w fazie końcowej:D
rower od razu wyjechał na przejażdżkę a w torbie oczywiście przytulanka...:D